Wspomnienia przekazane do Działu Dokumentacji Życia Społecznego PiMBP
Stanisław Kokot
zam.Oleśnica ul. Roosevelta 8 m 5
spisano dn. 18.10.1964r.
Do Oleśnicy na pobyt stały faktycznie
przybyłem 3 marca 1945 roku. W pierwszym dniu zamieszkałem w budynku mieszkalnym
folwarku Wądoły, był to budynek całkowicie opuszczony. W budynku tym oprócz
mnie i ojca mieszkało jeszcze troje innych kolejarzy, którzy razem z nami zostali
skierowani do parowozowni Oleśnica. Na miejscu była już pierwsza obsada parowozowni
z pełniącym obowiązki naczelnika ob. Korzeniowskim. Wszyscy kolejarze w parowozowni
jak i my przesłani byli przez parowozownię Ostrów Wlkp., która była naszą parowozownią
macierzystą, a Oleśnica była traktowana jako jej filia. Ze strony Armii Czerwonej
był komendant wojenny DPO kpt. Dąbrowski. Wszyscy wspólnie swe wysiłki skierowali
w kierunku uruchomienia parowozowni i stworzenia z niej bazy zabezpieczenia
ruchu transportów kolejowych węzła kolejowego Oleśnica. Stacja Oleśnica była
stacją kluczową poprzez którą przechodziły wszystkie główne linie na Dolny Śląsk.
Front w tym czasie znajdował się na prawej stronie Odry. Na Oleśnicy, Kluczborku
i Namysłowie ciążył obowiązek zaopatrzenia wojskowego. Tak więc na węźle Oleśnica
ciążyło poważne zadanie. Dlatego kompletowano pospiesznie załogi parowozowe
(drużyny), uruchamiano co raz to nowe parowozy, których w Oleśnicy i na okolicznych
bocznicach, stacyjkach stało bardzo dużo. Wszystkie te parowozy były przeznaczone
do remontu w ZNTK. Toteż wśród tego cmentarzyska należało wyszukać parowozy
zdolne do ruchu względnie posiadające małe uszkodzenia. Uszkodzenia te nowo
skompletowane drużyny parowozowe usuwały. Uruchamiały te wraki, poczym wyruszali
nimi na szlak z transportami tylko wojskowymi, o innych nie było mowy oraz nie
było na nie czasu. W wodę parowozy zaopatrywano w Grabownie Wielkim, gdzie były
czynne urządzenia wodociągowe PKP.
Wytężona praca trwała także przy uruchamianiu pompowni w Oleśnicy, tzw. "Kaczki
wodnej". Jedyny telefon uruchomiono nieco później z dyspozytorni parowozowni
na punkt kontrolny w parowozowni.
W takiej sytuacji rozpoczynaliśmy prace w Oleśnicy.
W budynku opuszczonego folwarku przebywaliśmy tylko trzy noce, gdyż dłużej nie
było to możliwe, ponieważ budynek był tak zapluskwiony, że co rano byliśmy bardziej
popuchnięci. W końcu przenieśliśmy się do bloków na ul. Moniuszki pod nr 40-48
i tu było bardziej zamożnie, ale pluskiew też nie brakowało. Sprawa mego zatrudnienia
zaczęła się komplikować, ponieważ ówczesny naczelnik uważał mnie za młodego
do zatrudnienia na parowozie, a przedwojenny regulamin nie zezwalał na zatrudnianie
pracowników poniżej 21 roku życia. Ale dni przebiegały dalej, kolejarzy przybywało
coraz więcej. ze względu na stałe zagrożenia załóg ze strony przewijających
się niemieckich oddziałów wojskowych na zachód zaczęto zwiększać oddziały S.O.K.,
które oprócz ochrony obiektów kolejowych miały za zadanie organizowanie wyżywienia
dla załóg kolejowych. zaopatrywanie to wyglądało w ten sposób, że na którejś
wiosce znaleziono konia, wóz i potrzebną uprząż i przy pomocy tego środka lokomocji
wyjeżdżał oddział w sile około 12 ludzi uzbrojonych w broń ręczną na poszukiwanie
w opuszczonych całkowicie wioskach żywności w postaci mąki, ziemniaków, zwierząt
domowych. To z kolei sprowadzano na miejsce, gdzie sporządzono stołówkę w (...)
przyprowadzano tam zwierzęta zabijano i z tego co było gotowało się coś w rodzaju
zup. Po chleb raz w tygodniu wyjeżdżało się do domów. O ile pozwalał na to czas,
bo z czasem było bardzo krucho. W późniejszym terminie załogi kolejowe przy
ul. Dostojewskiego uruchomiły własną piekarnię. Tym sposobem sytuacja się wybitnie
poprawiła. Wyjazdy należały do bardzo trudnych, gdyż trwały nieskończenie. Przykładem
tego może być fakt, iż w samym marcu z ojcem byliśmy w drodze bez przerwy trzy
tygodnie. Wróciliśmy w święto Wielkiej Nocy. Tak samo było (...), gdzie w drodze
bywało się dwa tygodnie a wróciliśmy w Zielone święto. W tych wojażach dojeżdżaliśmy
do Głogowa, Opola, Częstochowy. Najbardziej dokuczliwym w tych drogach były
brak żywności i snu, ponieważ jechało się bez przerwy, spało się na stanowisku
w czasie pracy. Krótkie postoje na stacjach wykorzystywane były na wyskok po
żywność. Głównym pożywieniem były ziemniaki opiekane na drucie w palenisku parowozu.
Podróże te przynosiły także inne emocje, np. w Głogowie, a właściwie przed Głogowem,
podczas postoju przy rozładunku frausparku amunicji na parowozie pojawili się
dwaj oficerowie niemieccy feldlehmal "SS" i drugi kapitan Wehrmachtu,
którzy chcieli nas wystrzelać, czemu położył kres komendant frausparku kpt.
A.Cz. Wasilewski w Wilna oraz nasze uzbrojenie. Charakterystycznym w tej wizycie
było to, że jeden z Niemców poznał w nas polskich kolejarzy i z przekąsem powiedział
do swego kompana w ten sposób "O widzisz Polacy już przybyli po swoje ziemie,
już zaczynają się tutaj rządzić jak szare gęsi toteż trzeba ich zamysły o ich
ziemiach wypędzić zawczasu z głowy".
Po każdorazowym powrocie z drogi miasta i węzeł kolejowy był coraz bardziej żywy i coraz więcej spotykało się cywilów Polaków. Po jednym z takich powrotów zastaliśmy w Oleśnicy pierwsze zaczątki władzy cywilnej były nim Pełnomocnik RP, Urząd PUR oraz komenda MO, której komendantem był st. sierż. Wróbel. A do pierwszej władzy miejskiej zaliczali się także niektórzy kolejarze węzła Oleśnica, jak Szczurek, Kozielczycy i inni, których nazwisk nie pamiętam.
Zmieniła się sytuacja po ofensywie na Odrze zaczęli napływać, a właściwie powracać
pierwsi uchodźcy. Pierwsi co wrócili, zaczęli się zgłaszać do pracy na kolei.
Byli wśród nich przeważnie ludzie mówiący po polsku względnie uważający się
za komunistów. Trzech komunistów zwróciło się do Komendy Wojennej miasta z propozycją
stworzenia władz miejskich, gdzie wyjaśniono im, że jest to zbyteczne, ponieważ
tereny te są polskie i Polska obsadza ją własną administracją. Wszystkich natomiast
zatrudniono w Komendanturze. Z tej trójki jednego znał ojciec osobiście. Ten
dość często bywał u nas, było mu na imię Karl nazwiska jego nie pamiętam, nie
pamięta też go ojciec, ale nie był on mieszkańcem Oleśnicy a tylko osiedla Bystre.
Tu wyjaśnić muszę, że m. Oleśnicę znam może najwcześniej z wszystkich jej mieszkańców,
ponieważ po raz pierwszy w Oleśnicy byłem 12.1.1939r. w drodze na Górny Śląsk.
Ponieważ pochodzę z Górnego Śląska - Rybnika, a mieszkałem do 1.IX.39r. w m.
Mikołajowie koło Katowic. Ojciec pracował na PKP w Katowicach i przed wybuchem
wojny wywieźli nas rodzice do (...) pow. Kępińskiego tak, że wojna zastała mnie
w pow. Kępińskim. Tu też słyszałem o istnieniu za granicą takich miejscowości
jak Oleśnica, Twarda Góra, Namysłów, Kluczbork nie wiedziałem tylko jak miejscowości
te nazywają się po niemiecku. Po zakończeniu działań wojennych w Polsce, z matką
bez rodziny (ojciec jeszcze nie powrócił z wojny) wyjechaliśmy przez Kępno-Oleśnica-Namysłów-Kluczbork-
Katowice do Mikołajowa. Tam okazało się, że mieszkanie jest opieczętowane przez
policję a ojca poszukuje Gestapo. Powrót za tym na Górny Śląsk był nie możliwy
i czym prędzej wróciliśmy przez Opole-Wrocław-Oleśnicę do domu w Kępińskim.
Oprócz tego w listopadzie 1939r. w celu załatwienia formalności meldunkowych
zmuszeni byliśmy do ponownego wyjazdu do Mikołajowa tym razem przez Oleśnica-Wrocław.
W czasie tego czterokrotnego przejazdu przez Oleśnicę miałem możliwość zapoznania
się z miastem.
Oleśnica była miastem robiącym wrażenie starego miasta o wąskich i krętych uliczkach,
bardzo zielonym. Na stacji kolejowej były reklamy wśród których na czoło wybijał
się zamek z muzeum, które było w nim urządzone.
Charakterystycznym było tu także to, że czuliśmy się tu dość swojsko ponieważ
można się było nawet na stacji rozmówić po polsku. Pamiętam fakt, że na stacji
było stosunkowo dużo kolejarzy niemieckich, którzy rozmawiali z nami po polsku.
Miasto tętniło życiem i jak na wojenne warunki było mało zaciemnione. W samym
mieście spotykało się bardzo dużo wojska przeważnie lotników, arbeitsdinstu,
pancerniaków i kawalerzystów. Tu też widzieliśmy pierwszych polskich żołnierzy
w niewoli wprawdzie nie więcej jak dwudziestu, których przyprowadzono na stację
i transportowano ich tym samym pociągiem do Wrocławia. Ponieważ na stacji było
dużo podróżnych Polaków wszyscy się zbiegli koło nich wypytywali ich o różne
sprawy, a przy tym jedni i drudzy płakali. Niemcy wprawdzie nie pozwalali na
jakieś większe rozmowy lecz różne rozmowy trwały dalej. W trakcie tych rozmów
prosili o chleb, gdyż jak mówili bardzo skąpo ich żywili. Tak w grupie całej
dojechaliśmy do Wrocławia. W czasie przejazdu ze stacji Odra do st. Głównej
oglądaliśmy Wrocław i znów wszyscy płakali, jednocześnie wszyscy życzyli Wrocławiowi
aby był tak zniszczony jak nasze miasta. Miasta te tak Wrocław jak i Oleśnica
były bardzo czarne jak jadący stwierdzili to z starości. Mnie te sprawy w tym
czasie nie interesowały. denerwował mnie tylko fakt, że ci Niemcy którzy się
ze mną stykali przed wojną twierdzili, że w Niemczech jest ładniej, lepsza technika,
czego ja dostrzec nie potrafiłem, gdyż u nas na Śląsku nie było w ogóle gorzej,
a przekonany byłem, że było ładniej. Bezsprzecznie sąd swój opierałem na miastach
które znałem i poznałem. Zaskoczeniem dla mnie był fakt, że na stacji Oleśnica
na poczekalni pogryzła mnie bardzo dotkliwie pluskwa, taki sam los spotkał mnie
na stacji Kluczbork, a wieczorem z matką na drzwiach poczekalni zauważyliśmy
spacerujące karaluchy. Takich rzeczy nie spotkałem na stacjach PKP a znałem
ich już w tym czasie nie mało bo od Nowego Sącza do Kępna, Bagninem, Sneką i Chałówką łącznie. W samej Oleśnicy bardzo ponure wrażenie na mnie zrobił rejon
zamku, Bramy Wrocławskiej oraz ul. Matejki i jej otoczenie. Ten rejon nie pasował
do znanych mi polskich miast w pewnym sensie przypominało mi Stary Bogumin.
Przez Oleśnicę w późniejszych latach okupacji jeszcze kilkakrotnie przejeżdżałem,
a w pewnym czasie byłem z nią związany przez ruch oporu, który i tu jak i we
Wrocławiu był dość szeroko i dobrze rozbudowany. Ogólnie rzecz biorąc obecna
Oleśnica niczym nie przypomina dawnej, a nawet trudno dziś znaleźć w niej dawne
cechy.
Po powrocie ojca z wojennej ucieczki był on zmuszony się ukrywać do r. 1940.
W tym też czasie był w różnych miejscach. W końcu podjął pracę w ZNTK- Oleśnica.
Tu z nim pracowali Wróbel późniejszy komendant MO, Kozielczyk, Kuberski, Niesolski
(...) PKP- Oleśnica i wielu innych, którzy obecnie są nadal mieszkańcami Oleśnicy.
Po podpisaniu kapitulacji Niemiec zaczęło napływać co raz więcej ludności tak
niemieckiej jak i polskiej. Zaczęli przybywać pierwsi repatrianci z ziem wschodnich.
Toteż życie zaczęło się coraz bardziej normować. Pierwszą organizacją polityczną
była PPS, druga PSL, trzecią PPR.
PPS miało swoją siedzibę w dzisiejszej lecznicy weterynaryjnej przy ul. Krzywoustego,
PSL w inspektoracie szkolnym, którego kierownikiem był Ciosek insp. szkol. (
przy ul. Rewolucji Październikowej), a PPR miało swą siedzibę w budynku kina "Meteor".
Miasto było jednak w dalszym ciągu wypełnione wojskiem radzieckim, gdyż stanowiło ono bazę wypadową lotnictwa bombowego na Wrocław oraz punkt odwodów armii. Niezależnie od tego była punktem etapowym względnie zbornym dla repatriacji b. jeńców wojennych armii sojuszniczych oraz Włochów, Czechów, Greków, Rumunów oraz wielu innych. W związku z tym na ulicach na stacji kolejowej spotkać można było całe masy wojsk różnych formacji, armii i kolorów skóry (Arabi, Murzyni, Hindusi, Australijczycy itp.) Punkt ich znajdował się w zamku, a stadion był świadkiem różnych meczy piłki nożnej międzynarodowych, które trwały od wczesnych godzin rannych do późnego wieczora. Kto z kim grał można było się zorientować tylko po wyciągniętych flagach na maszt. Ta sytuacja trwała do wiosny 1946r.
W dniu 3 września 1945 r. otwarte zostały pierwsze dwie szkoły w Oleśnicy były nimi Gimnazjum ogólnokształcące przy ul. Brzozowej oraz szkoła podstawowa przy ul. Wojska Polskiego. Kier. szkoły powszechnej był ob. Marmajewski czł. PPS, zaś dyrektorem Gimnazjum ogólnokształcącego ob. Miedziński czł. PPS. Inspektorem. szkolnym. Ciosek czł. PSL. 13 września 1945r. przystąpiłem na podstawie zlecenia Kom. Hufca Kępno do organizowania pierwszej drużyny ZHP, której pierwszym drużynowym. został F. Sosnowski. W m-cu październiku 45 powstał ZWM, a w marcu 1946 powstał przy PR PPS OMTUR. ZWM-mem kierował ob. Kapikow.
Przy org. Kom. Hufca ZHP pomagali mi Z. Kochanowski- jeden z organizatorów Mechanizacji
Rolnictwa późniejszych POM-ów oraz Konieczny i (...) prac. PKP. Od 3.IX.45
ostatecznie zerwałem z PKP i rozpocząłem naukę w Gimnazjum które też po kilku
latach skończyłem.
Tu dodać należy, że miasto otrzymaliśmy zniszczone w 70% całkowicie bez ludności
i bez czynnych jakichkolwiek urządzeń. Wszystko to trzeba było uruchomić. Uruchamiali
to ludzie przeważnie z przypadku, nie znający niejednokrotnie w ogóle zagadnienia.
W wyniku czego urządzenia, które ocalały - zostały niejednokrotnie popsute przez
zimę lub ludzi którzy chcieli je uruchomić, a nie wiedzieli jak się do tego
zabrać. Sytuacja się nieco poprawiła po powrocie pewnej części Niemców. Lecz
to nie trwało długo, gdyż ci z kolei często sami zaczęli psuć urządzenia. Takim
widocznym sabotażem niemieckim było podpalenie zamku w r.1946 - w maju i w lutym
1946 spalenie wili dyrektora ZNTK przy ul. Dostojewskiego (obecnie odbudowany).
Niemcy przed opuszczeniem miasta od 18- 21 stycznia 1945 ewakuowali całe miasto
tak, że w mieście zostało wszystkich 16 osób, oraz jeden ksiądz katolicki i
6 sióstr zakonnych. Podobna sytuacja była w okolicznych wioskach z tym, że były
one całkowicie wyludnione. Tych którzy wbrew poleceniom usiłowali pozostać -
Niemcy rozstrzeliwali na miejscu.
12 stycznia 45 po południu ostatnie oddziały żandarmerii polowej przystąpiły do wypalania miasta do czego przystąpiono od ul. Wrocławskiej. Świadkiem tego był ob. Kluziak, który pozostał w mieście i był w Oleśnicy zatrudniony jak Polak na robotach przymusowych. Po kapitulacji wróciło do Oleśnicy około 40% ludności reszta nie wróciła. W Oleśnicy zamieszkiwało około 23 tys. ludności. Obcokrajowców w szczególności Francuzów, Ukraińców, Włochów. Polaków w Oleśnicy znajdowało się około 10 tys. Tyleż samo było w Oleśnicy wojska na tę ilość składali się: bryg. białych dragonów, podoficerska szkoła pancerna i przeciwpancerna, obsługa lotniska i załoga - obrona przeciwlotnicza, której sztab (...) wschodni mieścił się w Oleśnicy oraz kadra transportowa.
Oleśnica była także siedzibą Sonderkomendanta Gestapo für Polen; mieściło się
archiwum koncernu Heinkla, a także wiele innych drobnoustrojów hitlerowskich.
To było tez przyczyną, że w pierwszych dniach wojny Gestapo aresztowało wszystkich
działaczy komunistycznych a ruch oporu był bardzo utrudniony. Mam tu na uwadze
to, że o ile w pow. Syców i Namysłów znajdowały się trzy bataliony AK to w Oleśnicy
była zaledwie komórka (siła kompanii) tylko dywersyjna. A i ta miała bardzo
utrudnioną działalność.
Niniejsze nie jest wszystkim, gdyż masę uwag i spostrzeżeń należałoby z kimś
dodatkowo skonfrontować.
podpis nieczytelny
Od autora • Lokacja miasta • Oleśnica piastowska • Oleśnica Podiebradów • Oleśnica Wirtembergów
Oleśnica za Welfów • Oleśnica po 1885 r. • Zamek oleśnicki • Kościół zamkowy • Pomniki • Inne zabytki
Fortyfikacje • Herb Oleśnicy • Herby księstw • Drukarnie • Numizmaty • Książęce krypty
Kary - pręgierz i szubienica • Wojsko w Oleśnicy • Walki w 1945 roku • Renowacje zabytków
Biografie znanych osób • Zasłużeni dla Oleśnicy • Artyści oleśniccy • Autorzy • Rysowali Oleśnicę
Fotograficy • Wspomnienia osadników • Mapy • Co pod ziemią? • Landsmannschaft Oels
Wydawnictwa oleśnickie • Recenzje • Bibliografia • Linki • Zauważyli nas • Interpelacje radnych
Alte Postkarten - widokówki • Fotografie miasta • Rysunki • Odeszli • Opisy wybranych miejscowości
CIEKAWOSTKI • ZWIEDZANIE MIASTA Z LAPTOPEM, TABLETEM ....
NOWOŚCI