Marek Nienałtowski
Jak poszukiwano, tłumaczono i zrekonstrowano akt lokacji miasta Oleśnicy na prawo średzkie
22.02.2016 r.
Jubileusz 750-lecia nadania praw miejskich Oleśnicy przypadał na dzień 22 lutego 2005 r. Jak się później okazało była to 750. rocznica lokacji miasta Oleśnicy na prawo niemieckie, w sposób podobny jaki miał miejsce w przypadku Środy Śląskiej, co wynikało z treści aktu lokacji oraz tekstu zamieszczonego w Monografii Oleśnicy wydanej w 2006 r.
Według mnie podstawą tych obchodów powinna być znajomość aktu lokacji. Wątpiąc w to, że burmistrz Jan Bronś będzie chciał angażować się w uzyskanie tłumaczenia aktu lokacji, sam podjąłem takie działania już pod koniec 2003 r.
Część tego aktu przetłumaczył prof. Jan Drabina w książce Historia miast śląskich w średniowieczu. Kraków 2000. Należało zatem znaleźć i przetłumaczyć dalszą część. Wróciłem do tego tematu, aby przypomnieć zaangażowanie z jakim kilka osób podjęło się pracy nad tłumaczeniem i rekonstrukcją aktu lokacji miasta, o czym dziś już prawie nikt nie pamięta.
W pracach nad wspomnianą rekonstrukcją udział wzięli:
Włodzimierz Ożga, autor artykułów z zakresu historii średniowiecznych miast Śląska, który wiedział, gdzie szukać treści aktu lokacji. Przysłał mi kopię dokumentu, a następnie sprawdził tłumaczenie tekstu z łaciny na j. polski.
Danuta Obrębska - Kubik, prowadząca ówcześnie Galerię PiMBP na pl. Zwycięstwa, która wspierała moje działania. Wykonała również projekt wydawnictwa dotyczącego aktu lokacji.
Anna Zasada, ówcześnie dyrektorka PiMBP, która po niepowodzeniach pierwszego tłumacza, znalazła kolejnego. Ponadto dostrzegła celowość pokrycia kosztów wykonania rekonstrukcji aktu lokacji i wydania na ten temat niewielkiego wydawnictwa o efektownej szacie graficznej.
Joanna Madej, która przetłumaczyła brakującą część aktu, korzystając z moich informacji i konsultacji. Niekiedy pisaliśmy do siebie po dwa e-maile dziennie. Niedawno Pani Joanna zginęła śmiercią tragiczną. Aby uczcić Jej pamięć, uznałem za stosowne zamieścić niżej e-maile, które do mnie pisała. Ich treść ukazuje wysoką wiedzę, zaangażowanie w tę pracę i ogromną pasję. Mam nadzieję, że dzięki publikacji tej korespondencji pamięć po Joannie Madej na długo pozostanie w historii miasta.
Wojtek Schäffer, obecnie doktor - kustosz Archiwum Archidiecezjalnego w Katowicach, a ówcześnie kapitan oddziału rycerskiego, mającego swoją siedzibę w zamku oleśnickim. W ramach spotkań rycerzy w zamku, uczył słuchaczy pisać piórem gęsim na skórze i pergaminie. Właśnie wtedy miałem okazję zapytać czy chciałby zrekonstruować akt lokacji w formie jaką miał w 1255 r. Pan Wojtek zgodził się, a Pani Anna Zasada - dyrektor PiMBP podjęła decyzję o sfinansowaniu przedsięwzięcia. Wraz z postępem prac otrzymywałem od wykonawcy e-maile i zdjęcia, miałem okazję zobaczyć wersję roboczą powstającej rekonstrukcji.
Poniżej ukazuję kolejne działania, które doprowadziły do powstania tłumaczenia aktu lokacji i wykonania jego rekonstrukcji.
Data |
Treść |
3.10.2003 | Nie znalazłem prof. J. Drabiny w spisie pracowników uniwersytetów w Internecie i wobec tego wysyłam e-maile do wydawnictw, w których wydano książki prof. Drabiny (Wydawnictwa Śląskiego, Śląsk Wydawnictwa Naukowe i Towarzystwa Przyjaciół Bytomia) – w nich proszę o podanie adresu domowego lub e-maila do prof. Jana Drabiny. Nie dostaję żadnych odpowiedzi. |
16.02.2004 | Odnajduje miejsce pracy prof. Drabiny i wysyłam list pocztą do sekretariatu wydziału. |
3.03. 2004 | Dostaję miły list od prof. Drabiny, że tekst łaciński jest w dokumencie, który jest wymieniony w bibliografii. Niestety nie potrafiłem go odnaleźć. |
5.04.2004 | Nawiązuję kontakt z historykiem Włodzimierzem Ożgą i dostaje informację, że cały łaciński tekst aktu lokacji znajduje się w wydawnictwie źródłowym "Schlesisches Urkundenbuch" Winfrieda Irganga. Proszę o jego kopię. |
13.05.2004 | Odbieram pocztą ksero aktu lokacji. |
15.05.2004 | Zaczynam szukać tłumacza. W. Ożga nie potrafi przetłumaczyć i nie zna nikogo, kto to potrafi fachowo zrobić. |
21.06.2004 | Znajduję tłumacza, który nie chciał zapałaty za swoją pracę. |
10.11.2004 | Tłumaczenie znacznie się przedłuża, powiadamiam o tym Danutę Obrębską-Kubik, która tę informację przekazuje dyr. PiMBP Annie Zasadzie. Pani A. Zasada znajduje tłumacza w osobie Joanany Madej (z Oddziału Rękopisów Biblioteki Uniwersyteckiej we Wrocławiu), która bezinteresowanie zgadza się po godzinach pracy wykonać tłumaczenie w czasie 3-4 tygodni. Wysyłam p. Joannie linki i akty lokacji kilku miast w oryginale i w tłumaczeniu. |
15.11.2004 r. | Dostaję pierwszy list od Joanny Madej.
Dzień dobry Panie Marku, Mam nadzieje, że z Bożą pomocą uda mi się przetłumaczyć w najbliższym czasie ten tekst korzystając ze słowników, gl. Sondela i Jougana (Si Deus pro nobis, quis contra nos?:)) A propos skryby: istotnie jest tam wiele błędów, no ale cóż....? Nie pozostaje mi nic innego, jak wyobrażać sobie, że ten tekst został napisany poprawnie pod względem gramatycznym... |
16.11.2004 | Dzien dobry Panie Marku, Jeśli chodzi o tłum. prof. J. Drabiny, to oczywiście, że mi nie umknęło (jestem dość roztropną osobą, jak przystało na porządnego filologa klasycznego:)). Wydrukowałam sobie też jeszcze raz tekst lokacji z krótkim komentarzem niem. ze Schlesisches Urkundenbuch, Bd. 3 (ss. 103-105). Co do mojego tłum., to niedługo je Panu prześlę. Oczywiście będzie ono w miarę literackie, bo czysto filologiczne byłoby 'malo zjadliwe' dla nie filologa klasycznego. O komentarz historyczny oczywiście Pani Anna Zasada chyba będzie prosić Pana. Ja ograniczę się do tłum. tekstu nie wnikając zbytnio, kim były osoby tamże występujące (przepraszam, ale ja aż takim miłośnikiem historii nie jestem:)), bo wykonuje to wyłącznie grzecznościowo (nie zajmuje się aktami lokacji na co dzień, bo nie jestem historykiem). Posługiwałam się gl. ns. słownikami: Jougana, Sondela, Plezi (do łac. średn. oczywiście), Taszyckiego (Słownik staropolskich nazw osobowych) etc., ale nie sięgałam juz do takich pozycji, jak: Leonhard Radler, Die Grafen von Wuerben... ("quia tempus sic est in fuga celeri..."). A propos słownictwa (i gramatyki) występującej w tekście, to istotnie jest ciekawe, ale czy napiszę artykuł, nie wiem, gdyż za mało na dzień dzisiejszy wiem na ten temat, abym mogła coś sensownego napisać...:(. Proszę wybaczyć, ale mam jedno pytanie do Pana a propos tekstu: czy Oleśnica po tym 1255 roku miała być obwarowana murami (tam jest taki zwrot: "Civitatem etiam eis promittimus muniendam..." - przyrzekamy także im miasto zabezpieczyć)? Tylko że munio znaczy też murować, wznosić mury; nie wiem, czy chodzi tu tylko o bezpieczeństwo miasta, czy też o wzniesienie murów obronnych. Jeśli np. G. J. Caesar używał "munire", to miał na myśli postawienie murów, a w tym wypadku nie mam pojęcia, co miał Henryk, z Bożej laski książę śląski, na myśli... Bardzo proszę o pomoc i dziękuję za wszystko. |
24.11.2004 | Dzień dobry Panie Marku,
bardzo dziękuje za miły list i cenne wskazówki. Jest Pan prawdziwym pasjonatem i gratuluje Panu ogromnej wiedzy! Na temat Oleśnicy wie Pan z pewnością więcej niż wielu historyków razem wziętych:), Tłumaczenie już prawie ukończyłam, ale muszę je jeszcze dokładnie sprawdzić. Nie wiem tylko, kiedy uda mi się je przepisać i wysłać Panu. Postaram się jak najszybciej. Problem jest taki, że nie mam w domu komputera:(, muszę odwiedzić brata i tam spokojnie wszystko przepisać (w pracy nie mam czasu). Tymczasem pozdrawiam serdecznie i życzę miłego dnia. |
25. 11.2004 | Witam Panie Marku, z tym [moim] nazwiskiem to wolalabym, zeby się nie pojawilo:) Dobrze by było, żeby przybyło wiecej tlumaczeń - wtedy można by było wybrać najlepsze. Skoro Pan jest taki niecierpliwy:), to prześlę Panu wersję jeszcze nie dokończoną... Joanna Madej |
26.11.2004 | Dzień dobry Panie Marku, oczywiście zawsze wkradną się błędy do tłumaczenia, ERRARE HUMANUM EST... Moja wiedza czysto filologiczna (niestety brak wiedzy historycznej:( !) nie pozwala mi na przetłumaczenie pewnych kwestii poprawnie pod względem historycznym (ja mogę się wypowiedzieć, jakie to formy gramatyczne, jaka składnia etc., ale cóż mi po tym?). Mówiąc w skrócie mam problem 'ze zbożami' i terminami dotyczącymi osób występujących w tekście (np. 'magister'- w średniowieczu był to przecież taki wieloznaczny termin...). Przesyłam Panu tłum. z moimi uwagami, w których miejscach miałam problem. Pozdrawiam serdecznie i proszę o pomoc:) |
26.11.2004 | Drogi Panie Marku, bardzo dziękuje za tę szybką odpowiedź. Cieszę się, że w jakimś stopniu mogłam pomóc. Jestem osobą ambitną i lubię takie wyzwania (w ogolę lubię tłum. tekstów): człowiek uczy się całe życie (ja to lubię), tylko że zdaję sobie sprawę (Scio me nihil scire) ze swojej niewiedzy historycznej i czasem na zapas się martwię. Co do tego podania [mojego] nazwiska [jako autora]: Tylko że w większości ten tekst przetłumaczył p. prof. Drabina i bez Pana pomocy (strony internetowej, nadesłania innych aktów i wskazówek) nie byloby o czym mówić (mój wkład jest skromny). Przy moim nazwisku musi być też Pana nazwisko:) Ja po prostu tłumaczyłam tak, jak jest w tekście (istotnie niektóre sformułowania są nader lapidarne, gdyż Henryk III musiał być widocznie oszczędny w słowach:)). O ilości targów nic nie jest napisane (oprócz tych terminów podanych żadne inne nie występują). Co do polowania (czy też łowienia), to jest tam tylko to 1. zdanie: "In predictis vero mansis eos venari concedimus" czyli "Zezwalamy, aby na wyżej wspomnianych łanach polowali (łowili)". O pręgierzu absolutnie nic nie jest wspomniane. To zdanie (ze zbożami) tak wyglada: "Agrorum predictorum colonis per tres annos libertatem damus, ut a festo beati Martini proxime instanti de eis penitus nihil solvant _nec servicia faciant_, hoc completo mansus quilibet _fertonem persolvat argenti et maldratam triplicis annone, quatuor siliginis, quattuor tritici et quattuor avene._" Moje dosł. tłum. konstrukcji ablativus absolutus (rzeczywiście trochę niezbyt polskie...) 'hoc completo' (po wypełnieniu tego) znaczy, że dopiero po tych trzech latach 'wolnizny' mieli płacić za każdy łan wiardunek srebra (sic!)- dokładnie tak jest w tekście ("fertonem argenti") i tak jak Pan podał (b. dziękuję za to:):):) )- daninę - 12 miar trojakiego zboża (po 4 pszenicy, żyta i owsa): "Danina wynosiła rocznie 1 małdrat (małdyt, małdr), tj. 12 miar trojakiego zboża (po 4 miary pszenicy, żyta i owsa - dziś ok. 530 kg), a czynsz - jeden wiardunek od łanu (wiardunek = 1/4 grzywny = 12 groszy, dziś 182,5 grama srebra)"- to właśnie jest w tekście (z tym liczeniem zboża miałam największy problem!) Co do tego niewolnictwa, to też trochę tego nie rozumiem, ale w tekście jest "nec servicia faciant" (proszę zobaczyć wyżej: podkreślone) - dosł. to brzmi "aby nie czynili służby" (ale to mi się wydało mało zrozumiale i przetłumaczyłam jako: "aby nie byli niewolnikami"). Niestety w akcie lokacji nie jest to dalej komentowane:( Co do tych 10 łanów: tu właśnie na początku miałam błąd w tłumaczeniu (w tym 1., które Panu przesłałam wczoraj; w dzisiejszym to skorygowałam, gdyż jest tam wyraźnie: "(…) simili jure locandos, ita ut _decimus mansus_ cedat eisdem et eorum heredibus hereditarie valiturus" (tam jest nominativus singularis=mianownik l. poj.; zatem musimy tłumaczyć: tak aby dziesiąty lub co dziesiąty łan im przypadał...); Nie możemy powiedzieć 10 łanów (gdyż wtedy powinna tam być liczba mnoga!). Przepraszam - nie chce tu absolutnie obrazić żadnego z historyków, ale oni czasem trochę zbyt mało uwagi poświęcają gramatyce i stąd pochodzą nieścisłości. Ta druga możliwość (o ktorej Pan napisał) jest tu bardziej prawdopodobna: z każdego 10-go łanu dochód będzie należał do nich. To brzmi najprawdopodobniej. Gdyby chodziło o 10 łanów, z pewnością byłaby tam liczba mnoga. Bardzo Pana proszę o "wygładzenie tego tłumaczenia" i przesłanie jego Pani Annie Zasadzie, gdyż ja czasami za bardzo trzymam się tekstu (chcąc zachować te piękne konstrukcje łacińskie:)), a to nie zawsze dobrze brzmi. Gdyby Pan miał pytania co do tłumaczenia, to proszę pytać. A tak a propos, to kopie tego aktu mamy w naszym rękopisie:): R 2723, p. 427-431. |
29.11.2004 | Dzień dobry Panie Marku,
bardzo dziękuję za wszystko:):):) Proszę się nie martwić, ta kopia aktu lokacji poch. z naszego rękopisu (R 2723) jest dokładnie taka sama pod względem treści jak w Schlesisches Urkundenbuch. Informacje o tej kopii zaczerpnęłam właśnie ze Schlesisches Urkundenbuch (powyżej treści aktu lokacji - s. 104). Wszystkie Pana poprawki są prawidłowe. Mam tylko jedno pytanie: w tekście jest takie zdanie: "Mansi vero, si _plures_ fuerint, nos eis cupientes..." (Jeśli mieliby _liczne_ lany...). Pan napisal: "Jeśli mieliby własne lany..." (Moje wątpliwości wynikają z faktu, że w tekście nie ma określenia "własne", tylko "liczne" - a czy to oznacza, że dostali te łany na własność?). Bardzo dziękuję za wklejenie tłumaczenia na stronę internetową:) Do Pani Anny Zasady wysłałam krotki list (napisałam, że dałam Panu tłumaczenie do skorygowania i przeprosiłam, że nie przesłałam osobiście - chciałam, aby Pan zobaczył tłumaczenie jako pierwszy). Pozdrawiam serdecznie i dziękuje za wspaniałą współpracę:) |
29.11.2004 | Dyr. Anna Zasada napisała o rozpoczęciu prac nad drukiem wydawnictwa związanego z aktem lokacji. |
29.11.2004 | Drogi Panie Marku,
dziękuje za odpowiedź. Ta kopia w naszym rękopisie (R 2723) to, niestety, nic szczególnego (jest wśród innych nowożytnych dokumentów i nie wygląda okazale...). Serdecznie zapraszam Pana do Biblioteki Uniwersyteckiej (a w szczególności do naszego Oddziału Rękopisów). Będzie mi niezmiernie milo poznać Pana osobiście i gościć u nas:). Co do "łanów", to z tekstu (aktu lokacji) wynika, że musiały one być małe i wielkie (duże). Jest tam takie zdanie: "(...) centum mansos parvos..." (dodajemy im 100 małych łanów). Dalej mamy fragment: "Powinni oni za (każdy) łan zapłacić dwie grzywny..." Następnie mamy zdanie: "Mansi vero, si plures fuerint..." (które można przetłumaczyć też bardziej dosłownie: Jeśli lany byłyby wielkie (duże) ["plures" oznacza tu raczej wielkość, nie ilość], chcielibyśmy, aby równą opłatę nam uiszczali. Łacina jest dość dokładnym językiem i skoro nie jest podane dalej, ile mieliby płacić za "mansi plures" (wielkie czy też duże lany), to znaczy, że płaciliby za duży łan tyle samo, co za mały. Wyrażone jest to w słowach: "pari solucione" (abl. sg.): równą=tę samą=jednakową oplatę). Uiszczaliby tyle samo za "mansi plures" (duże lany), co za "mansi parvi" (małe lany). To jest moja interpretacja, ale czysto filologiczna (przepraszam, że wcześniej nie zwróciłam na to należytej uwagi). Czasami dopiero po czasie widzę inne (sensowniejsze?) rozwiązania. Niestety nie wiem, jak to było pod względem historycznym z tymi łanami... Czy łacina może bronić się sama? Wiadomo, że historycy mogą różnie interpretować dokument (mają do tego prawo). To tak, jak było z tym fragmentem: "Ita ut decimus mansus cedat eisdem..." (dosł. "tak aby co dziesiąty łan im przypadał..."), mogą tu być, jak widać, różne interpretacje. Jeśli chodzi o to zdanie z "łanami", proponowałabym następujące tłumaczenie: *Jeśli zaś lany byłyby duże (wielkie), chcielibyśmy, aby jednakową (tę samą, co za małe łany) opłatę nam uiszczali. *Początkowo myślałam, że chodzi tu raczej o odp. opłatę w stosunku do wielkości łanów, ale skoro nie jest napisane, ile miałoby to być, logicznym wydaje mi się, że "pari solucione" tyczy się do tejże samej opłaty, jak w przypadku wcześniej w tekście wspomnianych "małych łanów" (po prostu za każdy łan płaciliby tyle samo: 2 marki w dwóch terminach wymienionych w akcie). Co Pan o tym myśli? Pozdrawiam serdecznie:) |
01.12. 2004 | Włodzimierz Ożga napisał:
Przeczytałem ten tekst (na razie pobieżnie) i nie widzę jakiś poważniejszych błędów, ale mam kilka uwag: 1. Zleciliśmy Albertowi i Richolfowi lokację naszego miasta Oleśnicy na prawie niemieckim, na tym samym, na którym lokowane było miasto Środa. Może Pan tu dodać Środa Śląska (w dokumencie Noviforensis = Nowy Targ, czyli właśnie Środa Śląska), aby wykluczyć ewentualną identyfikację ze Środą Wielkopolską. W zasadzie wiadomo, iż chodzi o Środę Śl., ale np. uczeń, czy ktoś mało zorientowany w historii, może mieć problem, o którą Środę chodzi. 2. Powinni oni za łan zapłacić nam dwie marki... Proszę zamienić marki na grzywny. Słowo marca (łac.) czy Mark (niem.) zawsze w fachowej literaturze na temat okresu średniowiecza tłumaczy się jako grzywna. Mówiąc szczerze, takie tłumaczenie może wywołać lekki uśmiech. 3. Jeśli tylko jest to możliwe, zawsze warto rozwiązać daty występujące w źródle. W naszym wypadku są to: dzień Św. Michała (29 IX) i Marcina (11 XI). Może Pan te daty przy imionach Świętych podać w nawiasach kwadratowych. Święto Paschy, jako ruchome, musi pozostać bez podania daty dziennej. 4. Wśród świadków dokumentu występuje Berwicus advocatus de Legnitz. Zwrot advocatus należy tłumaczyć (tylko i wyłącznie!!!) jako wójt (w tym wypadku miejski, bo był jeszcze prowincjonalny - provincionalis advocatus , zwany landwójtem), bo właśnie łacińskim słowem advocatus określano w średniowieczu tego urzędnika. Inną kwestią pozostaje fakt, że nie chodziło tutaj o wójta Legnicy, tylko Bierutowa (pierwotna nazwa Legnica), co obecnie powszechnie przyjmuje się w literaturze). Proszę to koniecznie zmienić, to znaczy adwokata na wójta! Czy wspomni Pan, że był to wójt Bierutowa, a nie Legnicy, oraz resztę poprawek (punkt 1-4) pozostawiam już do Pańskiej decyzji. Jeśli nasuną mi się jeszcze jakieś uwagi, to się odezwę. |
1.12.2004 | Drogi Panie Marku,
Dziękuje za odpowiedź. W tekście występuje jedno określenie: marca, -ae f - grzywna, marka (może lepiej tłumaczyć 'grzywna') "Mały łan (włóka) ma 30 mórg (16,7 ha), natomiast duży (o ile pamiętam ok. 23 ha). Najprawdopodobniej w rejonie wrocławskim używano tylko małych łanów. Używanie małych i dużych wprowadziłoby bałagan." W tekście występują "mansi parvi" (małe lany) i "mansi plures" (duże lany) - zatem, nolens volens, musimy trzymać się tekstu, a nie zważać na to, czy w rejonie wrocławskim używano tylko małych łanów... "Podejrzewam, że Henryk III nie omieszkałby napisać, że kto ma łany duże ten płaci więcej. Prawdopodobnie zasadźcy mogli dokupować ziemię od innych (ponad nadania książęce) i prawdopodobnie o te łany chodzi." Na pewno nie omieszkaliby napisać. Może i zasadźcy mogli dokupować ziemie, ale nie ma tego w tekście łacińskim i nie można dopuszczać się nadinterpretacji tekstu. Tym samym można by było doszukać się w akcie lokacji stwierdzeń, których tam w ogóle nie ma. Jest jedna b. ważna zasada: "trzymać się tekstu":) Wczoraj konsultowałam się z moim kolegą, który jest historykiem, a zarazem filologiem klasycznym (pokazałam Mu ten tekst) i stwierdził (patrząc na wcześniejsze "mansos parvos"), że to zdanie właśnie taki ma sens: "Jeśli zaś lany byłyby duże, chcielibyśmy, aby jednakowa (=tę samą) opłatę nam uiszczali (co za małe lany). Tak jak już wspominałam, wyrażone jest to /expressis verbis/ słowami: "pari solucione". Kolega jest zdania, że gdyby chodziło o własne lub inne lany, wtedy z pewnością użyty byłby inny przymiotnik, gdyż łacina obfituje w tyle przymiotników, że nie jest trudno dobrać odpowiedni. To jest nasze zdanie, a co na to inni historycy, nie wiem (Ponoć "Quod homines, tot sententiae" - ilu ludzi, tyle opinii:)) Jeśli chodzi o przymiotnik "plures", to z całą pewnością można go tłumaczyć jako "duże" lub comp. "większe" (a nie tylko "liczne"). Serdecznie pozdrawiam, P.S. Wiadomo, że my-filolodzy też musimy czuć się odpowiedzialni za tłumaczony tekst. Historycy na pewno będą mieli jeszcze okazje wypowiedzieć się na temat tłumaczenia i odpowiednio zinterpretować akt lokacji. Ja starałam się jedynie "pozostać jak najbliżej tekstu", aby nie zarzucano mi później "wymyślania faktów", które nie miały miejsca. |
1.12.2004 | Dzień dobry Panie Marku,
dziękuje za szybka odp. Jak najbardziej zgodzę się z opinia doktoranta, "Advocatus" tłumaczy się też jako "wójt" (choć akurat nie wiedziałam, że w tym wypadku tylko i wyłącznie należy tłumaczyć jako 'wójt'). Pewien doktorant (historyk) zajmujący się Śląskiem (Nomina sunt odiosa...: Nie będę wymieniała nazwiska...) powiedział mi, że "comes" powinno się tłumaczyć jako "hrabia", inny że jako "komes" (nie wiem, którym historykom można ufać?:)). W Schlesisches Urkundenbuch jest taki krotki komentarz: mniej więcej taki: Berwicus nie był wójtem (Vogt) z Legnicy, tylko z Bierutowa, Legnica nie znajdowała się wtedy w zakresie władzy Henryka III. Pozycji "Schlesisches Urkundenbuch" na pewno trzeba wierzyć, wiec niech tak pozostanie: wójt z Bierutowa:):):) Jeśli chodzi o daty, jak najbardziej jestem za podaniem ich (mogą być w nawiasach lub w przypisach- tak, jak to uczyniłam) Życzę miłego dnia:) |
2.12.2004 | Witam! Jeśli chodzi o Pana wątpliwości, związane z tłumaczeniem dokumentu lokacyjnego Oleśnicy, to wydaje się, że wersja, która w tej chwili znajduje się na stronie internetowej, jest najwłaściwsza. W przyszłym tygodniu skonfrontuje jeszcze ten tekst ze streszczeniem dokumentu w jęz. niem. Zobaczymy, jak oni poradzili sobie z tymi zawiłościami. Sprawa lokacji Bierutowa jest rzeczywiście ciekawa. Jednak fakt, że ów
Berwik był wójtem Bierutowa, a nie Legnicy wydaję się niemal pewne, a zatem,
jak Pan słusznie zauważył, lokacja Bierutowa musiała nastąpić przed lokacją
Oleśnicy. |
4.12.2004 | Wojtek Schäffer (po rozmowie na temat wykonania rekonstrukcji aktu lokacji).
Witam Panie Marku. Przepraszam, że tak długo to trwało, ale wolałem najpierw pozałatwiać wszystkie formalności i dowiedzieć się po ile pergamin etc. Jeśli chodzi o kopię dokumentu, to jestem w stanie ją zrobić na pergaminie, pismem kancelarii Waltera (który pisał akt lokacji Oleśnicy, co wynika z listy testujących - tj. świadków), z abrewiacjami, będę musiał tekst łaciński poskracać, tak jak robił to Walter, żeby z 23 linijek zrobić 17, z pieczęcią woskową i sznurami. Czekam na odpowiedź, Chciałbym wiedzieć czy zamawiać pergamin, czy nie. Co do terminu - do końca grudnia napisałbym tekst, być może także opieczętował. Wolałbym jednak jako ostateczny termin podać połowę stycznia. Jeśli zrobię pieczęć Henryka III wcześniej, to dostarczę go przed 15 stycznia. Jeśli chodzi o skracanie - czyli abrewiacje, to była to powszechnie stosowana forma oszczędzania materiału pisarskiego w średniowieczu. Jeśli Pan spojrzy na dokument lokacji Wrocławia, to nie zapisano tam pełnego słowa Castellanus lecz skrót trzech liter z kreseczką nad nimi, która oznacza, że jest to skrót. Niektóre litery są pojedyncze z nadpisaną literką i oznaczają wyraz. Podobnie na końcu dokumentu nie zapisano całej datacji słownie, np: millesimo tylko duże M z nadpisaną kropką, która umownie znaczyła to samo. Dostarczył Pan mi kopie tekstu już rozpisanego, czyli w pełnej wersji, bez abrewiacji. Jeśli mam ten dokument napisać tak jak on wyglądał, czy mógł wyglądać w średniowieczu, to muszę ten dostarczony tekst poskracać według reguł jakie znajdują się wdokumencie z 1261 - lokacji Wrocławia. Proszę o pilny kontakt czy władze miasta przyjmuje propozycję i warunki, gdyż chciałbym już od poniedziałku, zacząć załatwiać materiały do pisania, m. in. pergamin. Pozdrawiam |
6.12.2004 | Wojtek Schäffer
Witam Panie Marku. Pergamin już zamówiłem. Byłem dziś w Archiwum i złożyłem zamówienie na mikrofilmy (na razie tylko mikrofilmy) 3 dokumentów Henryka III Białego z lat 1252- 1257. Po wstępnych informacjach w opisie mogę już zaznaczyć, że część dokumentów była wieszana w kancelarii tego księcia na paskach pergaminowych, część na czerwonych jedwabnych sznurach (mam już 100 % jedwabną nitkę i próbuje ją zabarwić wywarem z płatków maku na czerwono). Co do wielkości dokumentów, to w podanych wyżej latach były one różne (pewnie sporządzane w miarę potrzeb) od 190 x 145 x 13 (chyba w milimetrach, trzecia miara to chyba plisa - czyli zagięcie pergaminu w dole dokumentu, dla wzmocnienia po przytwierdzeniu pieczęci), przez 225 x 152 x 21, do 265 x 183 x 0 [?], Mam jeszcze problem z pieczęcią, gdyż Henryk używał w swoim życiu dwóch pieczęci - muszę przejrzeć pozycję Gumowskiego o sfragistyce i upewnić się, która była pieczęcią pieszą i używaną w latach pięćdziesiątych. |
10.01.2005 | Wojtek Schäffer
Działam jeszcze z pieczęcią, nie jest gotowa, gdyż mam małe problemy ze zrobieniem negatywu (jutro będę rozmawiał o tym z fachowcem, więc proszę się nie martwić, po prostu chcę to zrobić dobrze), dodałem także do wosku pszczelego terpentyny, jak robiono to w średniowieczu. Miska pieczętna ma wtedy bardziej "średniowieczny" kolor i strukturę. Dokument będzie w specjalnym pudle które już prawie jest gotowe. Przez to także proszę jeszcze o kilka dni. Dam znać. |
20 .01.2005 | Wojtek Schäffer Witam Panie Marku. Dokument oddałem - podobał się. Oddałem go w pudle specjalnie do dokumentu zrobionego. |
28.01.2005 | Wojtek Schäffer
Witam Panie Marku. Cieszę się że Praca się Panu podobała. Włożyłem w nią oprócz pracy i biegania po różnych instytucjach naukowych wiele serca. Nawet Pan nie wie, że Oleśnica poprzez moje zainteresowania i kontakty z Zamkiem, Panem i poprzez rycerstwo stała się moim drugim ukochanym Miastem (po rodzinnych Tychach oczywiśćie). Tym milej mi było robić ten dokument i dołożyć jakąś mała cegiełkę do jego historii. Postaram się jutro napisać jak przebiegało "stworzenie" dokumentu krok po kroku.
W przyszłym tygodniu postaram się je zeskanować i przesłać. |
Od autora • Lokacja miasta • Oleśnica piastowska • Oleśnica Podiebradów • Oleśnica Wirtembergów
Oleśnica za Welfów • Oleśnica po 1885 r. • Zamek oleśnicki • Kościół zamkowy • Pomniki • Inne zabytki
Fortyfikacje • Herb Oleśnicy • Herby księstw • Drukarnie • Numizmaty • Książęce krypty
Kary - pręgierz i szubienica • Wojsko w Oleśnicy • Walki w 1945 roku • Renowacje zabytków
Biografie znanych osób • Zasłużeni dla Oleśnicy • Artyści oleśniccy • Autorzy • Rysowali Oleśnicę
Fotograficy • Wspomnienia osadników • Mapy • Co pod ziemią? • Landsmannschaft Oels
Wydawnictwa oleśnickie • Recenzje • Bibliografia • Linki • Zauważyli nas • Interpelacje radnych
Alte Postkarten - widokówki • Fotografie miasta • Rysunki • Odeszli • Opisy wybranych miejscowości
CIEKAWOSTKI • ZWIEDZANIE MIASTA Z LAPTOPEM, TABLETEM ....
NOWOŚCI