„Panorama Oleśnicka" nr 17. 04. 1994 r.

Problem przerósł decydentów. Błędna decyzja o zamknięciu muzeum oleśnickiego 1994

W etyce lekarskiej obowiązuje maksyma: „przede wszystkim nie szkodzić". Obowiązuje ona również w stosunku do zabytków sztuki i kultury i jest obwarowana odpowiednimi przepisami prawnymi. (...) Po usunięciu z zamku Centralnej Szkoły Instruktorów ZHP oraz po zlikwidowaniu w wyniku decyzji administracyjnej, wbrew stanowisku Rady Kustoszy, pod koniec 1992 r. istniejącego tam muzeum, rozpoczęto poszukiwania bogatego użytkownika lub sponsora z zagranicy lub w kraju, licząc na obfite profity. Okazało się, że nic z tego nie wyszło, a powstała fundacja rozpadła się nie zdążywszy się nawet zarejestrować.

Dzisiaj należy stwierdzić, że zarówno ZHP, jak i muzeum byli dla zamku optymalnie właściwymi użytkownikami. Przez przeszło 24 lata od powojennej odbudowy zamku obie te instytucje solidarnie dbały o obiekt, utrzymując go bezbłędnie. Wspólnie podejmowały wszelkie konieczne reperacje, inicjowały dalsze remonty kapitalne, m.in. wieży zamkowej z zegarem, rotundy w wieży wraz ze wspaniałymi freskami przedstawiającymi piastowskich książąt oleśnickich. Odbudowano według dawnych wzorów wewnętrzny dziedziniec zamkowy oraz „łącznik" zamku z kościołem. Przepiękne zabytkowe sale muzeum wyposażone były w stylowe meble z XVIII i XIX wieku, zabytkowe szkło i majolikę, zegary kominkowe, kute żyrandole i kinkiety oraz witraże w jednej z sal. Wszędzie rzucała się w oczy artystyczna mataloplastyka w postaci klamek, okuć i krat. W pałacowo kompletnie urządzone sale wkomponowane były wystawy, których ponad 70 eksponowano w minionym 24-leciu istnienia muzeum.

Przez muzeum przewinęło się w okresie jego istnienia około 250 000 zwiedzających - turystów z kraju i zagranicy, wliczając również tych nieudokumentowanych zwiedzających w dniach wolnych od opłat. Od 1992 r. po usunięciu ZHP i likwidacji muzeum nie udały się plany ponownego zagospodarowania zamku. Obecnie należy spojrzeć prawdzie w oczy. Wydaje się, że tymi likwidatorskimi decyzjami poważnie naruszono maksymę „przede wszystkim nic szkodzić".

Ostatnie decyzje przekazania zamku OHP mają w konsekwencji charakter katastroficzny dla obiektu i wydaje się, że są podejmowane w sposób nerwowy, aby pozbyć się problemu, który przerósł decydentów. Stało się jasne, że żadna decyzja wyłącznie administracyjna nie dorówna stanowi poprzedniemu, który uległ likwidacji, mimo że był optymalnie prawidłowy dla tego rodzaju obiektu.

Ochotnicze Hufce Pracy, którym przekazano obecnie zamek w Oleśnicy, są instytucją jak najbardziej godną szacunku. Stanowią jedną z najbardziej pożytecznych organizacji skupiających młodzież, także tą, której w życiu coś nic wyszło, której trzeba pomóc i nauczyć zawodu. Często jest to jednak młodzież wywodząca się ze specyficznych subkultur młodzieżowych, trudnych do opanowania, skłonnych do destrukcji i niekiedy dalekich od poszanowania nie tylko dóbr kultury. Przykładów nie muszę chyba podawać. Doceniając wychowawczą funkcję OHP, wydaje się, że właściwszą propozycją na jej siedzibę mogłyby być np. zwalniane obiekty koszarowe w Oleśnicy lub któryś z obiektów na Śląsku po wojskach rosyjskich. Sądzę także, że nie powinniśmy powielać błędów minionego ustroju, kiedy to pałace i zamki powierzano użytkownikom w samym swoim założeniu dalekim od zapewnienia prawidłowej ochrony i konserwacji. Już raz przecież przerabialiśmy tę lekcję.

Skoro już w Oleśnicy popełniono „błąd w sztuce" usuwając optymalnie właściwych użytkowników, przynajmniej obecnie należałoby osobom kompetentnym powierzyć decyzję o dalszych losach zamku, wyceniając straty i określając stopień ewentualnego naruszenia prawa o muzeach i ochronie dóbr kultury.

Może zatem należałoby we jego wspaniałych komnatach zamkowych z powrotem reaktywować muzeum na koszt tych, którzy podjęli decyzję o jego likwidacji. Drugą część zamku należałoby przekazać użytkownikom dającym gwarancję prawidłowego utrzymania obiektu zgodnie z wymogami konserwatorskimi. Przed wyszukaniem nowych użytkowników lub według stanu na dzień dzisiejszy - przed objęciem zamku przez OHP - należałoby przeprowadzić naukową inwentaryzację, zarówno opisową, jak i fotograficzną trwałych walorów artystycznych tych sal, gdzie znajdowało się muzeum. Mam na myśli piękne freski w rotundzie i w jednej z sal, witraże w oknach, stiuki i kasetony sufitowe poszczególnych sal, cenne inkrustacje wykuszy różnokolorowym egzotycznym .drewnem, boazerię artystyczną ścian, stylowe XVI wieczne kominki, pałacowe posadzki, a także w jednej z sal cenną XVIII-wieczną szafę, w której znajduje się chyba jedyne w Polsce pomieszczenie na łazienkę, wyłożone zabytkowymi kaflami z kompozycją roślinną. Dalej: metaloplastykę krat, klamek, okuć, pozostawionych żyrandoli i kutych latarni w krużgankach, wyłożonej kieleckim marmurem posadzki i stopni wewnętrznej klatki schodowej oraz innych akcesoriów. Wszystkie te walory artystyczne należy bezwarunkowo zabezpieczyć przed destrukcją lub kradzieżą.

Z decyzją należy się spieszyć, gdyż po usunięciu poprzednich użytkowników, już po pierwszej nieopalanej zimie 1992/93 r. w salach cuchnie grzybem. Obecnie minęła dla zamku druga nie opalana zima. Należy mieć nadzieję, że sami sobie nie powtórzymy w Oleśnicy tego, co w czasie zaborów uczynili Austriacy zamieniając Wawel - perłę polskiego renesansu - w koszary. Piastowski zamek książąt oleśnickich jest perłą śląskiego renesansu powstałego według wzorów architektury północnowłoskiej. Zwany jest potocznie śląskim Wawelem. Wraz z krużgankami dziedzińca, grafittową elewacją, wystrojem i rzeźbami portali jest m.in. dziełem znanych włoskich architektów i rzeźbiarzy Bernarda Niurona, Kaspra Cuneo oraz gdańskiego architekta Jana Schneidera, znanego także z rozbudowy obronnych bastionów Wrocławia. Wspaniały zamek w Oleśnicy jest niewątpliwie jednym z zabytków najwyższej jakości na Śląsku.Nie żyjący już prof. Stanisław Lorenz ocenił muzeum znajdujące się w pałacowych salach zamku jako jedno z najpiękniejszych w Polsce.

Nie przyjmując żadnych argumentów za utrzymaniem muzeum w tym obiekcie, burmistrz Oleśnicy skazał na banicję i tym samym pozbył się blisko tysiąc (wg inwentarzy) ruchomych zabytków archeologicznych, historycznych i komunalnych, dokumentów i numizmatów, cennych XVIII i XIX wiecznych stylowych mebli pałacowych, zegarów kominkowych, zabytków szklanych i majoliki, żyrandoli, świeczników i innych przedmiotów zabytkowych. Wiele z tych zabytków pochodziło z Oleśnicy i regionu, być może także z zamku, gromadzone były przez Muzeum przez 24 lata jego istnienia. Wszystko to wraz z pieczołowicie dobraną biblioteką, stelażem i sprzętem wyposażenia gospodarczego muzeum trzeba było ewakuować do Wrocławia i do innych muzeów śląskich (np. meble, zegary).

W ten sposób władze Oleśnicy pozbawiły miasto dowodów tożsamości historycznej i wielkiej szansy turystycznej - likwidując muzeum i akceptując następnie przekazanie zamku na koszary dla OHP. Od listopada 1992 r. do końca lutego 1993 r. odbywał się ten kuriozalny w dobie pokoju exodus wszelkich dóbr muzealnych z Oleśnicy. Władze administracyjne, które podjęły decyzję o likwidacji muzeum na zamku w Oleśnicy, argumentują ją wysokimi kosztami jego utrzymania. Wymieniane koszty sprawiają wrażenie, że są ściągnięte z księżyca, gdyż nie są poparte żadną kalkulacją. Sprawiają wrażenie zamydlania oczu oponentom likwidacji. Osobiście uważam, że należało pomieszczenia muzealne odłączyć od niesprawnej kotłowni miejskiej i zastosować nowoczesne własne ogrzewania np. typu japońskiego - tanie i bardzo efektywne.

Utrzymanie muzeum wraz z konserwacją obiektu mieściło się w budżecie Muzeum Archeologicznego we Wrocławiu. Uważam - co dawałem swego czasu wyraz - że koszty utrzymania muzeum na zamku w Oleśnicy nie przekraczałyby przeciętnych kosztów utrzymania analogicznych regionalnych muzeów w Polsce. Sądzę, że do przedstawionych w niniejszym artykule wątpliwości i zastrzeżeń dotyczących podjętej w grudniu 1993 r. decyzji wojewódzkich władz administracyjnych we Wrocławiu przekazania zamku w Oleśnicy na siedzibę OHP można by poprosić o zajęcie stanowiska osoby kompetentne, np. ze Stowarzyszenia Historyków Sztuki, Związku Architektów Polskich, Urzędu Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków i z pokrewnych elit intelektualnych. Może należałoby rozpisać ogólnopolski przetarg lub konkurs na prawidłowe użytkowanie zamku zgodnie z powagą obiektu i przede wszystkim zgodną z wymogami konserwatorskimi. Aby przywrócić tam muzeum oraz walory turystyczne, należałoby zaczynać wszystko od początku. Ale czy obecnym władzom Oleśnicy w świetle niniejszego artykułu może na tym zależeć?

Tak jak po okresie zaborów do rekultywacji Wawelu potrzebny był Obywatelski Komitet w Krakowie, tak chyba obecnie zachodzi pilna potrzeba dowartościowania wojewódzkich władz administracyjnych we Wrocławiu zespołem doradczym osób profesjonalnych i kompetentnych, aby mimo obojętności władz w Oleśnicy, wspólnie podjąć próbę ratowania tego, co jest do uratowania i rozważyć takie użytkowanie zamku w Oleśnicy, by nie podzielił on losu obiektów klasztoru w Lubiążu, które także - już w naszym wieku - służyły m.in. jako koszary.

dr Janusz Kramarek byty kurator Muzeum Archeologicznego ve Wrocławiu, któremu podlegało Muzeum na Zamku w Oleśnicy